Dialog z moim udziałem wczoraj na przystanku:
- Proszę państwa - wspomniałem wskazując na znak z zakazem palenia - tu nie wolno palić.
Nie zamierzałem wdychać tego szajsu. Kobieta z papierosem do której się zwracałem, oddaliła się poza wyznaczoną linię. Jednak mężczyzna z którym się tym wymieniała, został na ławce metr ode mnie. Widocznie po minucie głód nikotynowy dał się w znak temu trylobitowi, tyle, że nie raczył podejść za linię (mimo zawołań kobiety), tylko zaczął mnie wyzywać. Więc ja na to: - O ty psie, raus za linię!
W odpowiedzi usłyszałem: Zadzwoń na policję, no dawaj, zadzwoń na policję i zgłoś, że sobie tu będę palić.
Nikt go nie nauczył kultury chyba, więc ja postanowiłem: - Po pierwsze chyba szybciej na straż miejską, po drugie nie będę czekać godziny aż ktoś przyjedzie, tylko zaraz ci wy***ię.
Poskutkowało, bo wstał i zaczął dreptać poza przystanek, ale że jakoś ślamazarnie mu to szło i jeszcze coś złorzeczył pod nosem, to dodałem: Raus powiedziałem, no szybko, szybko za linię.
I tak drodzy państwo uczy się kultury tych palaczy, którzy wcześniej sami sie jej nie nauczyli. Jestem z siebie dumny :-) Pozdrawiam.
P.S. Uważam, że prawo antynikotynowe powinno być mocniejsze, oraz lepiej egzekwowane, a paczki papierosów zaczynać się powyżej 20 zł, a liczba papierosów w paczce zmniejszana (najpierw do 15 szt., a potem do 10).